wtorek, 17 lipca 2012

Zjem Cię Zjem i nie masz szans!

Na nowej stronie bloga - przypominam - www.zjemciezjem.pl - nowe przepisy! Dziś wylądował tam przepis na Spaghetti alla puttanesca (!) idealne na wykwintne kolacje i sprawdzenie drugiej połówki - lubi anchois? ;)

A wczoraj trochę o kawie - jak ją przyrządzić, w czym ja ją parzę, czy młynki ręczne są lepsze niż elektryczne itd.

wpadajcie na nowy adres!

www.zjemciezjem.pl !

piątek, 13 lipca 2012

Zjem Cię Zjem i nie masz szans!

Blog przeniosłam w nowe świeże miejsce - łatwiejsze do zapamiętania :)

nowy adres to:
http://www.zjemciezjem.pl/

A w nowym miejscu trochę więcej zdjęć z moich zmagań z cudooownymi suszonymi pomidorkami, a także nowość podejrzana u znajomego Ł - Spaghetti Aglio Olio z pomidorami - cudowne (!)

Niedługo jeszcze więcej i ze słodkości i z obiadków ;)

zapraszam w nowe miejsce!

Adieu! Zjem Cię Zjem!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Zjem Cię Zjem!
I nie masz szans! Witajcie!

To blog o jedzeniu, ale tylko takim jedzeniu, któremu moje zdolności kulinarne podołają, albo takiemu których finezja zaskoczy M lub Ł, bo to oni są od tych potraw bardziej specjalnych i bardziej wow.

Dziś ze mną suszymy pomidory! :)



Uwielbiam suszone pomidory i wino, zwłaszcza w takie upały jak dziś!

Co robimy?
Kupujemy pomidory, najlepiej mnóstwo! Na początek ze względów praktycznych kupmy ich koło 2 kg, na próbę :) Dokładnie myjemy i usuwamy zielone części, żeby potem bez przeszkód i z pełną przyjemnością móc się zajadać cudownymi miękkimi pomidorkami :) Kroimy pomidorki na pół:)

Kolejny etap to usuwanie gniazd nasiennych, ja do tego używam łyżki, bo dość zgrabnie usuwa się nimi i nasionka i pajęczynkę miąższu z przekrojonych połówek pomidorów.  Pomidorki powinny nie posiadać żadnych nasion i być dość dobrze oczyszczone, ale nie drążymy ich tak, by zostały same skórki ;)

Tak przygotowane pomidorki w zależności od pogody wyrzucamy na taras i staramy się je suszyć tradycyjnie - po hiszpańsku na zewnątrz w pełnym słońcu, lub wrzucamy na blachę wyłożoną pergaminem i do piekarnika. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że trwa to około 4 godzin - tak działa mój piekarnik z termoobiegiem ustawiony na 90 stopni z lekko uchylonymi drzwiczkami (inaczej pomidory się nie wysuszą, bo wszystko spowrotem będzie w nie wsiąkało). Ostatnio jednak zastosowałam pół tradycji pół nowoczesności i suszyłam pomidorki w połowie w piekarniku a potem dosuszałam przez kilka dni na tarasie - to na pewno nie jest opcja dla niecierpliwych oraz zabieganych! ;) Oczywiście pomidorki kładziemy stroną wydrążoną do góry :)



Wysuszone pomidorki do etapu kiedy już są pomarszczone, jeszcze lekko wilgotne ale nie doszły jeszcze do "jestem samą skórką i mnie wyrzuć" traktujemy przyprawami - wedle gustu. Ja postawiłam na oregano lekko skrapiając je octem winnym. Następnie w małe słoiczki wrzucam możliwie dużo - ale nie upychając ich na ścisło - pomidorki i zalewam mocno rozgrzaną oliwą z oliwek (preferencyjnie może to być też miks oliwy i oleju). Do tego dorzucam pestki dyni lub orzechów - tak dla finezji, zakręcam słoiczki i odwracam do góry nogami. Jeśli ktoś lubi, można wrzucić też czosnek :)

Co do samej oliwy! Doprowadzamy ją do takiej temperatury, by się lekko gotowała tzn by widoczne były duże bąble powietrza biegające po garnku ;) Słoiki, by nie pękły można wcześniej czymś rozgrzać np wyparzając je tuż przed. Gorąca oliwa lub jej miks może lekko pryskać, jeśli pryska w sposób uniemożliwiający bezpieczne zalanie słoiczków odczekajmy chwilę i spróbujmy ponownie.

Ależ ależ! Jeśli ktoś, jak moja przyjaciółka nie ma termoobiegu w piekarniku, a na jej tarasie kręci się kot, którego interesuje wszystko co się tam znajduje ;) spróbujcie użyć zwykłego piekarnika, albo zróbcie desant na piekarnik kogoś zaprzyjaźnionego i kogoś kto dysponuje termoobiegiem ;) Nie łamcie tylko jednej zasady! Drzwiczki piekarnika zawsze uchylone!!

Na degustację trzeba poczekać minimum 24 godziny :)
Następnym razem zrobię zdjęcia krok po kroku :)

Piszcie jak Wy lubicie przyprawiać Wasze pomidorki! :) Buziaczki!